- Żyję. Aktualnie prezentuję się wprawdzie niezbyt żywotnie, ale żyję.
- Właśnie skończyłam wydawać na świat swoje szkaradne lyterackie dziecię. Poród był długi, trudny, bolesny, a z braku możliwości nacięcia tego i owego, co praktykuje się niekiedy przy tradycyjnych porodach siłami natury, poważnie rozważałam już własnoręczne wykonanie cięć tu i ówdzie. Głównie w okolicach tętnic.
- Ulubiona Redaktorka jest najlepsza na świecie i skopię dupsko każdemu, kto ośmieli się twierdzić inaczej. Bo jest najlepsza, kropka.
Swego czasu pan Schulz napisał: Moim ideałem jest dojrzeć do dzieciństwa. A ja, spłycając haniebnie jego myśl, najchętniej zajęłabym się teraz realizacją planów rozwoju swej przyszłej kariery zawodowej, które uknułam, mając lat trzy. Moim największym marzeniem było wówczas zostanie tańcowatką i śpiewatką. Sądzę, że czas najwyższy powrócić do tego porzuconego projektu i zostać wreszcie tą tańcowatką.
Może w nocnym klubie?
Przynajmniej zaczęliby mi godziwie płacić za robotę po nocach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.