piątek, 12 lipca 2013

[15]. it's a schisophrenic schisophrenic family

Zakupy w warzywniaczku z własną, skorą do pomocy rodziną to niekoniecznie dobry pomysł.

Zabrakło mi trzydziestu groszy. Rodzicielka i Brat rzucają się na pomoc, licytując się, które z nich dołoży się do koperkowego interesu.

- Niech pani nie bierze gotówki od tego pana, ten pan pierze brudne pieniądze! - obwieszcza gromko Rodzicielka.
- Nieprawda! - protestuje Brat. - A ta pani topi w rzece kocięta!

Pęczek koperku: złoty pięćdziesiąt.
Mina pani sprzedawczyni: bezcenna.
Pomoc rodziny w zrujnowaniu wizerunku: nieoceniona.

3 komentarze:

  1. mój brat i ojciec notorycznie fundują mi podobne akcje kiedy tylko nadarza się okazja. ja im zresztą też :)

    cóż, sprzedawczyni z cała pewnością Cię zapamięta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, nie wątpię :D

      inna zakupowa rozrywka mojego Brata - wrzucanie do koszyka wszystkiego, co tylko się da, gdy najbardziej zainteresowany nie patrzy. jeśli nie zachowasz czujności, lądujesz przy kasie z oponą, czteropakiem kociego żarcia, worem parówek albo czymś równie radosnym.
      uwielbiam rodzinne zakupy!

      Usuń

czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.