Długo wzbraniałam się przed tym, aby to sobie zrobić, ale dłużej już się nie dało.
Nie dość, że zafundowałam sobie zdjęcie, na którym wyglądam jak
przestraszona, nierozgarnięta, emerytowana eksdziwka z jakiejś
podrzędnej drogi powiatowej, w wolnych chwilach trudniąca się nieudolnym
przemytem prowokacyjnych ilości koki i z bujną przeszłością w
charakterze twarzy kampanii "Faces of meth", to jeszcze przemiła pani,
która mnie nim uszczęśliwiła, otrzymała za to pieniądze.
Pomysłodawca wprowadzenia paszportów biometrycznych powinien smażyć się w piekle. Przez wieczność. Albo i dwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.