czwartek, 22 marca 2012

czwartek, 22 marca 2012

Czy wspominałam coś o tym, że w tym tygodniu jestem pełna energii? Hmm, cofam to. Już mi przeszło.

W związku z faktem, że zbliżam się powoli do śmierci z wycieńczenia spowodowanej permanentnym niedospaniem, moja wczorajsza i dzisiejsza pobudka przybrały przejmującą postać wojny naszej, którą wiedziemy z szatanem, budzikiem i ciałem. Co gorsza, mam obawę, że im dalej w las, tym stopień dramatyzmu toczonych walk może się nasilać, co się bardzo źle składa, ponieważ dziś wzniosłam się już na takie wyżyny, że aż boję się myśleć, jaki level osiągnę jutro. Jeśli wierzyć słowom Konkubenta (ja mgliście pamiętam ten epizod), wyglądało to mniej więcej tak:

wstawaj - nie - wstawaj - co? - wstawaj - mhm - wstawaj - już - wstawaj - co? - wstawaj - mhm - wstawaj - mhm - wstawaj - nie - wstawaj - jeszcze dziesięć minut - wstawaj - ale dlaczego? - wstawaj - nie - wstawaj - mhm - wstawaj - już - wstawaj - mhm - wstawaj - nie - wstawaj - już - wstawaj - mhm - wstawaj - mhm - wstawaj - mhm.

Potem zrobiło się mniej monotonnie, bo na mnie nawrzeszczał, gwoli sprawiedliwości wypada jednak zauważyć, że i tak był twardy, bo wymiękł dopiero po jakimś kwadransie. Twardziel.

- Ja cię chyba zacznę rano nagrywać - stwierdził z westchnieniem, gdy już zrelacjonował mi przebieg tej porannej psychozy, w której, niekoniecznie zgodnie z własną wolą, zmuszony był uczestniczyć - głównie dlatego, że mój budzik jest w stanie poderwać do pionu tabun nieboszczyków i stworzyć z nich armię nieumarłych, a co dopiero obudzić faceta śpiącego tuż obok mnie. - Nagram, a potem wrzucę to na jutuba. Będziesz lepsza niż Nyan Cat - dziesięć godzin nieustannego nie-mhm-co?-już-mhm...

Moja Rodzicielka ma rację. Ten człowiek powinien trafić żywcem do nieba. Na jego miejscu już dawno bym siebie zatłukła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.