sobota, 18 maja 2013

sobota, 18 maja 2013

Z cyklu "samochwała w kącie stała":

Przy okazji gmyrania w folderach ze zdjęciami znalazłam też okołoślubną radosną twórczość, którą zapomniałam się pochwalić.

Nie mogłam się zdecydować, która praca pana Elvgrena podoba mi się najbardziej, więc doszłam do wniosku, że nie ma sensu się ograniczać. Jak szaleć, to po całym szalecie.

Przód:


I tył:


Nie jest to wprawdzie wielki projekt na miarę bukietu, ale i tak uważam, że są urocze. No i idealnie pasowały do mojej pin-upowej kiecki.
Zresztą ze wszystkim innym też komponują się doskonale, sprawdzałam - aktualnie znajdują się w ścisłej czołówce mojej obłąkanej kolczykowej kolekcji, więc chodzę w nich na okrągło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.