piątek, 28 grudnia 2012

piątek, 28 grudnia 2012

Rodzicielka dziś rano: Ładne masz te włosy. Ale tam z tyłu to coś ci się wydarzyło…
ja: Kołtunek się wydarzył!

Proces okołoświątecznego osuwania się w otyłość i szeroko pojętego haniebnego zapuszczania się zakończyłam wczoraj tradycyjnie - wizytą u fryzjera. Wprawdzie mój aktualny gabaryt pozwala podejrzewać, że mogę być zaginioną siostrą Kliczko, ale przynajmniej przestałam mieć fryzurę jak jakiś pan Mietek, żul spod Biedronki. Ha.


PS. Wszystkich zatroskanych losem kołtunka informuję uprzejmie, że nie ucierpiał. Został tylko odrobinę spacyfikowany, ale nie wątpię, że jutro znów się wydarzy. Na szczęście to bardzo ładny kołtunek, podobnie zresztą jak cała reszta moich nowych włosów. Ha po trzykroć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.