środa, 9 marca 2016

[116].

już tak mam – i pewnie nie ja jedna – że akt rozprawiania się z uogólnionym poczuciem wewnętrznego rozpirzenia lubię sobie przypieczętować gruntownymi porządkami. dawno temu dokonałam zresztą błyskotliwej autodiagnozy, popartej lekturą Szczelin istnienia, że w takich chwilach do głosu dochodzi moja potrzeba krzątactwa, symbolicznego uporządkowania przestrzeni i dobitnego zaznaczenia swojej obecności poprzez ponawianie z pozoru nieistotnych czynności, których celem jest utrzymanie mnie na powierzchni rzeczywistości.

a im bardziej świat zewnętrzny chwieje się i zapada pod naporem bajecznych konstelacji niewyobrażalnego bałaganu, tym mój wewnętrzny imperatyw odpierania ataków szturmujących przedmiotów staje się większy. jakby ustawione równo szeregi słoiczków w szafce z przyprawami, wzorowo wyszorowana kuchenka i pokazowo czysty kibel stanowiły niezawodne remedium na niepokój duszy. toteż sprzątam.

miotam się ze ścierą, tu odkurzam, tam układam, przestawiam, wyrzucam i z uporem godnym lepszej sprawy staram się zaprowadzić porządek w dosięgalnym wymiarze chaosu. a przy okazji systematycznie wytłukuję filiżanki, bo moja podświadomość najwyraźniej żywi do nich jakąś osobistą urazę. zdejmuję z kątów pajęczyny, które – niczym mrówki w Stu latach samotności – gotowe pożreć mnie żywcem, jeśli tylko im na to pozwolę.

działam, więc jestem. produkuję absurdalne ilości pierogów, które równie dobrze mogłyby być zwierzątkami z karmelu, by nakarmić nimi dwie setki ludzi, których nawet nie znam. nie muszę; ważne jest to, że sprawiam im przyjemność, podczas gdy sama opieram się dławiącej ochocie, by jeść ziemię i zatrzasnąć się w domu, aby tam spróchnieć i rozsypać się na popiół.

to, co robię, nie ma prawdopodobnie żadnego sensu, ale chyba nie chcę jeszcze przyjąć tego do wiadomości. tak jak nie chcę wiedzieć, w jaki sposób skończy się to stulecie – stulecie samotności okraszonej krzątactwem. mam jeszcze trochę czasu. i przy okazji niewiarygodnie czystą chałupę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.