- streetarty i sztuka uliczna. kwiecień wyjątkowo mnie pod tym względem rozpieszczał – najpierw kolorowym korowodem żonglerów, akrobatów, mimów, komików, przebierańców, iluzjonistów i różnych innych indywiduów rozmaitej proweniencji, z tańczącymi szczurami na czele, a zaraz potem prawdziwymi streetartowymi cudami rozkwitającymi dosłownie w ciągu kilku godzin na murach i ścianach Freo i Perth. warto dodać, że w tym ulicznym rozgardiaszu, niejako przy okazji – w sumie dość nieoczekiwanym zbiegiem okoliczności – zaliczyłam swój debiut w charakterze tłumacza. fajne doświadczenie.
- czochranie się. kocham moje nowe włosy i nie mogę przestać ich miętosić. wspominałam już, że jestem próżną szczotą?
- międzykontynentalne pogawędki z Rodzicielką. niech żyje globalna wioska!
- spotkania towarzyskie spod znaku radosnej międzynarodówki.
- długie, leniwe wybiegania nad rzeką, z jesienną playlistą w słuchawkach (Dirty Elegance!). wspaniałość.
wtorek, 28 kwietnia 2015
[99]. they tried to make me go to rehab but I said "no, no, no" – kwiecień 2015
uzależnienia:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.