czwartek, 12 grudnia 2013

[69]. o tym, że należy być czujnym jak ważka, bo Lazgryzmaz zdradziecko czai się za dowolnym węgłem

Z dedykacją dla wszystkich, którym nie dane było dotrwać do świąt ['].

Wstrząsające wyznanie jednej z ofiar:
Nie tacy twardziele padali pod gradem ciepłego wokalu mr Majkela. Najbardziej finezyjnie ustrzeleni padli od ciosu w plecy zadanego przez najbliższych. Jedna znajoma dwa lata temu została wyeliminowana przez swojego narzeczonego, który usłyszawszy hit w radiu stwierdził, że nie chce ginąć samotnie, więc do niej zadzwonił i przytknął słuchawkę do głośnika...

Inny kolega srodze się zawiódł po otworzeniu linku do ju tjuba fałszywie reklamowanego jako prywatne video Paris Hilton... zanim się zorientował, że coś jest nie tak, było już za późno i słodkie rymy o Ostatnim Bożym Narodzeniu wwiercały mu się w małżowinę.

Ja sam zaś zostałem kiedyś podstępnie potraktowany przez znajomych, którzy nie dotrwali jako "lastchrismasless" do końca roku i zwabiwszy mnie kiedyś do pokoju ryknęli pięcioosobowym chórem refren, by pociągnąć mnie ze sobą na dno rozpaczy.

Ze smutkiem stwierdzam, że ludzie to wilki.
(źródło, polecam lekturę, bo dostarcza naprawdę mnóstwa uciechy)

Wraz z początkiem grudnia znów zaczęło robić się poważnie. Żeby zaoszczędzić sobie niepotrzebnych nerwów i zwiększyć swoje szanse na przetrwanie, wymusiłam na Rodzicielce zawarcie tymczasowego paktu o nieagresji i sprzymierzyłam się z nią we wspólnej walce o życie. Wprawdzie ewentualnej podłej zdradki tak całkiem wykluczyć nie mogłam - wszak nie takie niewiniątka okazywały się już parszywcami, co to przy pierwszej okazji najchętniej wbiją ci nóż w plecy i Dżordża w ucho, a do tego nie dalej jak dwa lata temu moja własna, osobista matka pokazała, na co ją stać, podrzynając mi gardło kilka minut przed północą drugiego dnia świąt (w dodatku polską wersją w wykonaniu Miecia Szcześniaka, cóż za upadek i brak humanitaryzmu!) - ale dzięki temu spałam choć odrobinę spokojniej.

Świąteczne hity w centrach handlowych? Głupie reklamy w telewizji? Niedźwiedź-sadysta w Trójce? Granie na czekanie u zwyrodniałych znajomych? Linki do Jutuba niewiadomego pochodzenia? Apfff! Przecież jestem wytrawnym graczem, nie urodziłam się wczoraj, żeby tak bezsensownie dać się ustrzelić, jak jakaś totalna amatorka. W zeszłym roku byłam jednym z niewielu znanych mi lazgryzmazowych oceleńców, więc i w tym, niczym Rambo, poprzysięgłam, że pozostanę nieustraszona i nie pozwolę się tak łatwo wyeliminować. To jest Wietnam, to jest walka o życie, to jest Spartaaaaaaaaa!

I co? Ano wystarczyło, że na moment straciłam czujność. Dosłownie na ułamek sekundy.
Pieprzone Orange. Argh!

5 komentarzy:

  1. Jeszcze się trzymam, ale zakupy przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze się trzymam, ale zakupy przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja przegrałam tydzień temu w pracy, kiedy straciłam czujność i zdjęłam na chwilę słuchawki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy jeśli mi się przyśniła, to się liczy? Mam gorączkę 39 i już wystarczająco źle się czuję...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie ustrzelił Luby, spontanicznie zaczynając śpiewać refren jakiś tydzień temu. Ale miałam wątpliwości, no bo kurczę w ten sposób wszystkich można wyeliminować ;< a on nawet nie wiedział o konkursie. Ale w miniony poniedziałek moje wątpliwości zostały rozwiane. Prezentu dla syna mi się zachciało, wchodzę do sklepu - nawet nie do galerii! - i akurat się kończyło...

    OdpowiedzUsuń

czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.