poniedziałek, 2 września 2013

[40].

Dziś o poranku Współtwórca - z właściwym sobie wdziękiem i subtelnością - wydał na mój widok radosny kwik.

- Buehehe! Ale ty pociesznie wyglądasz! Jak małe, buehehe, nieszczęśliwe, zabidzone dziecko!

Normalnie poczułabym się z lekka urażona, ale ponieważ:

a) przed wypiciem pierwszej kawy nie mam jeszcze żadnych poglądów, a tym bardziej jakichkolwiek uczuć, które można by urazić,
b) po trzecim niemrawym siorbie zawsze kiełkuje we mnie głęboka wdzięczność do Współtwórcy za to, że - poza tym, iż jest niebywale podłą kreaturą, wykorzystującą niecnie swoją poranną intelektualną przewagę - jest też świadom swych praw i obowiązków, w związku z czym tak zgodnie, szczęśliwie i trwale serwuje mi do łóżka poranną kawę, mającą moc przywracania mnie do żywych i podnoszenia do pionu,

postanowiłam zrezygnować z focha i zamiast tego nieco podrążyć temat. To znaczy na początek dowiedzieć się, czym ta moja nędza i rozpacz, które podobno prezentuję, się objawiają.

- A bo ten twój włos taki poczochrany, ni to mokry, ni to spocony, mina taka ciężko przestraszona, no takie jesteś małe, biedne dziecko. Nic, tylko dać ci dwie pyry, Janku, i dawaj, muzykuj!

No. Tyle na temat naturalnego kobiecego piękna o poranku.

2 komentarze:

  1. W takim razie powinnaś chyba porzucić nadzieję na fryz a'la major Kusanagi i pomyśleć o cięciu pasującym do Janka :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cięcie na Janka to mi się zrobiło samoistnie. takiego ostrzyżonego pod miednicę przez mściwą matulę, a potem srogo natłuczonego przez stójkowego :D

      Usuń

czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.