piątek, 29 marca 2013

piątek, 29 marca 2013

Fakt, że moja rodzina cechuje się dość osobliwym poczuciem dobrego smaku i alternatywnymi zdolnościami dekoratorskimi, nie jest większą tajemnicą. W annałach rodzinnych prawdopodobnie na wieki zapisze się jedna z bożonarodzeniowych szopek, zmajstrowana własnoręcznie przez mojego - wówczas mocno młodocianego - brata, obsadzona figurkami z "Gwiezdnych wojen". Z Yodą w roli Dzieciątka, rzecz jasna.

Moja Rodzicielka nie byłaby wobec tego sobą, gdyby powstrzymała się przed zafundowaniem nam jakiegoś miłego dla oka, radosnego, wiosenno-wielkanocnego akcenciku. Na jej komódce pysznił się od jakiegoś czasu wazon pełen bazi i jakichś zielonych badylków, dodatki w postaci jajeczek okazały się więc bardzo na miejscu. Podobnie jak hendmejdowe bombki, umieszczone strategicznie tu i ówdzie.


A właściwie kto powiedział, że zajączki wielkanocne są spoko, a ciut wyleniałe misie już nie? Hę?


Tadam - wielkanocna choinka integracyjna w pełnej krasie, skomponowana w myśl zasady "Każdy inny, wszyscy równi". Nawet bałwanek się załapał, bo nie dyskryminujemy bałwanków.


Spokojnych świąt, Drodzy Czytacze! I równowagi psychicznej! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.