- ...brudną swołoczą? - podpowiedział usłużnie. - Nie.
Subtelność: 10
*
Wieczorem, zgodnie z zapowiedzią, pozbyłam się rozkosznego maśluna i doprowadziłam do stanu używalności. Mam tylko pewną obawę, czy odrobinę nie przesadziłam aby z intensywnością domowego spa - wprawdzie przestałam być brudną swołoczą, ale, dokopawszy się do warstw skóry, które pamiętają jeszcze studniówkowy makijaż, gębę mam teraz w kolorze dorodnego pomidora.
Konkubent zaprzecza, jakobym straszyła na tym zamku, aczkolwiek nie przeszkadza mu to nucić pod nosem "Raz sierpem, raz młotem...".
Biorąc pod uwagę moją bardzo okazjonalną i dość kontrowersyjną atrakcyjność, zaczynam podejrzewać, że nie porzucił mnie dotąd tylko dlatego, że dostarczam mu sporo rozrywki. Uhm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.