czwartek, 27 stycznia 2011

czwartek, 27 stycznia 2011

Sponsorem niniejszego wpisu jest literka P jak PMS, u podstaw którego leży podobno działanie endogennych metabolitów progesteronu na poziomie ośrodkowego układu nerwowego, doprowadzające do szału statystycznie co drugą kobietę.

Aktualnie należę do grona tych co drugich, w związku z czym jestem bardziej nieznośna niż zazwyczaj. A obrywa się oczywiście Konkubentowi.

- A kochasz mnie chociaż trochę, kiedy jestem taką zołzą? - zapytałam go dziś po południu, tuż po strzeleniu spektakularnego focha z przytupem i melodyjką, w zasadzie czort wie, o co.
- Wiesz, jak jest - odparł dyplomatycznie.
- Ale czujesz do mnie chociaż odrobinę sympatii, choćby przez wzgląd na te wszystkie lata?
- Nooo, trochę czegoś tam czuję - przyznał wymijająco.
- Ale nie jest to trochę żądzy mordu?
- ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.