środa, 17 października 2012

środa, 17 października 2012

Głęboko wierzę, że większość ludzi ma czasem w życiu takie chwile, gdy marzy o tym, by zostać mordercą. Lub przynajmniej wesołym oprawcą.
Ja na przykład lubię sobie wizualizować, jak okładam piśmiennych inaczej aŁtorów słownikiem synonimów. Albo ortograficznym. A potem wbijam im dywiz pod żebra, gmyram, docieram do migdałków i dla pewności zdzielam raz czy dwa twardą spacją przez łeb. Tak profilaktycznie, żeby więcej nie wpadło mi do głów, że mogliby cokolwiek napisać.

Po takiej małej, wyimaginowanej rzezi od razu czuję się spokojniejsza. I dużo bardziej lubię swoją pracę.



A z innej - niech żyją praktyczne prezenty!



Mam termoforek-pingwinka, mam ubranko na kubek z guziczkiem, żadna jesienno-zimowa zamzoła już mi niestraszna. Ha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.