Przygotowania do wyjazdu.
Siedzę jeszcze w piżamie, leniwie palę pierwszego papierosa i popijam kawę, żeby się obudzić, a tymczasem Konkubent zachowuje się jak nerwowy ojciec rodziny przed wycieczką. Miota się w amoku, pakuje dobra, pogania mnie, rozważa wszystkie możliwe scenariusze i ogólnie jest nie do zniesienia.
Jeśli z rozpędu poda mi Aviomarin i zacznie pytać, czy aby na pewno jestem wysikana, niczego nie zapomniałam i wzięłam czapkę, przysięgam, że go rzucę.
Najlepiej czymś ciężkim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.