Z cyklu "samochwała w kącie stała" - radosna twórczość na australijski eksport.
Tiramisie (na prototypowych, cokolwiek szkaradnawych talerzach):
Malinowe tarty (tu sztuka jedna, ale wpadłam w taki amok, że nalepiłam hurtem, nawet się dzięki temu magnesów na lodówkę dorobiłam):
Leniwe - na specjalne życzenie, swojskie, ze śmietaną, cukrem i cynamonem:
I torciki truskawkowe, z których jestem dumna jak diabli, bo nie wyszły przesadnie ulizane, tylko właśnie takie, jak chciałam.
Jeden torcik...
...dwa torciki...
...komplet.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.