piątek, 24 marca 2017

[171].

nie wierzę w przeznaczenie, znaki, dobre i złe wróżby, rzeczy w niebie i na ziemi, o których nie śniło się filozofom, filologom i paru innym szemranym postaciom rozmaitej proweniencji. daleka jestem od myślenia, że coś w tym musi być, bo jestem urodzoną sceptyczką i doskonale wiem, że nie musi. nie szukam drugich den, ukrytych znaczeń, nie czytam między wierszami. plwam na wszechświat i na to, czy sprzyja potajemnie cudzym pragnieniom – to skurwiel, nie sprzyja.

moim ulubionym pisarzem nadal pozostaje jednak Matt Ruff, a ukochaną książką – stale, niezmiennie i na zawsze – Głupiec na Wzgórzu. głęboko wierzę więc w Pana Słonecznego, który w zaciszu swojej Biblioteki snuje najbardziej nieprawdopodobne Opowieści, w które – z sobie tylko znanych powodów i głównie ku własnej uciesze – od czasu do czasu Wtrąca Się, tylko po to, aby sprawdzić, jakie interesujące formy chaosu może to przynieść. a przed Opowieścią nie ma ucieczki, nie ma sensu nawet próbować.

więc niech się dzieje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

czytaczu, nie traktuj poważnie wynurzeń zawartych w tym niepoważnym przybytku.