czwartek, 30 grudnia 2010

czwartek, 30 grudnia 2010

Przygotowania do wyjazdu.
Siedzę jeszcze w piżamie, leniwie palę pierwszego papierosa i popijam kawę, żeby się obudzić, a tymczasem Konkubent zachowuje się jak nerwowy ojciec rodziny przed wycieczką. Miota się w amoku, pakuje dobra, pogania mnie, rozważa wszystkie możliwe scenariusze i ogólnie jest nie do zniesienia.

Jeśli z rozpędu poda mi Aviomarin i zacznie pytać, czy aby na pewno jestem wysikana, niczego nie zapomniałam i wzięłam czapkę, przysięgam, że go rzucę.
Najlepiej czymś ciężkim.

niedziela, 19 grudnia 2010

poniedziałek, 13 grudnia 2010

poniedziałek, 13 grudnia 2010

I niezbyt rozgarnięte owieczki w ramach mocno spóźnionego prezentu urodzinowego dla O.

Nie wyglądają na przesadnie bystre:



Owczy rewers z ogonkiem:

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Niedziela upłynęła mi pod znakiem pierniczków...



...tyle że w trochę mniejszych rozmiarach.



Fotografowanie takich pierdółek, to, jak się okazuje, całkiem spore wyzwanie.

Postanowienie na zaś: dorobię się w końcu sensownego aparatu i zgłębię przynajmniej podstawy sztuki fotografii oraz obróbki zdjęć. Bo trochę się wstydzę swojej kompletnej niemocy w tym zakresie.