piątek, 29 października 2010

piątek, 29 października 2010

A propos wina i smutnych skutków jego nadmiernego spożycia w postaci Kacowej Wróżki.

Przy okazji ostatniego mazurskiego urlopu wraz z panią Gospodynią doszłyśmy zgodnie do wniosku, iż najtęższe umysły współczesnej sztuki żywienia dopuściły się skandalicznego niedopatrzenia. Większość znanych ludzkości produktów spożywczych już dawno temu doczekała się bowiem swoich zestawień w formie tabel, spisów i klasyfikacji, uwzględniających wartości odżywcze, kaloryczność, indeks glikemiczny, zawartość błonnika i tym podobnych rzeczy, nikt jednak jakoś nigdy nie wpadł na to, by podzielić produkty w taki sposób, w jaki czynimy to od lat, a więc wyodrębnić te, które sprzyjają bądź nie sprzyjają dzień po imprezie.

Przeprowadzone przez nas niezależne obserwacje wykazały na przykład, że na szczycie listy produktów sprzyjających z całą pewnością znajduje się zimna cola. Najlepiej z cytryną. Bardzo dobrze sprawdzają się również gorące kubki i zupki chińskie, podobnie jak (odkrycie N.) kiełbaska na ciepło oraz (moje) twarożek ze szczypiorkiem.

Nie, żebym popadała w samozachwyt, ale przeczuwam, że napisana w duecie błyskotliwa rozprawa naukowa pod tytułem "Podział produktów spożywczych ze względu na ich właściwości sprzyjające" może uczynić z nas wschodzące gwiazdy współczesnej dietetyki.